Dzisiaj
wróciliśmy do domu, po prawie czterotygodniowej włoczędze po
Ameryce Południowej a konkretnie Argentynie, Chile i jednodniowym
pobycie w Brazylii. To akurat jest czas na podsumowania, troche
statystyki , refleksji podzielenia się naszymi obserwacjami. W
czasie naszej 25-dniowej podróży wykonaliśmy 10 lotów (wliczając
te z Warszawy i do Warszawy) trzy razy podróżowaliśmy autobusem.
W związku z tym pokonaliśmy 34500 km w tym dwa razy po 12480 km
(Warszawa-Buenos-Warszawa). Dwa duże kraje Ameryki Łacinskiej, oba
podobne hiszpańskojęzyczne ale jednak różniące się. Przede
wszystkim gospodarczo, Argentyna jest teraz w dość dużym kryzysie,
z duża inflacją (100%) , natomiast Chile gospodarczo bardziej
stabilne. Z dośc dużym rozwastwieniem społecznym. Zarówno w
Argentynie i w Chile klasa średnia i wyższa jest w mniejszosci ale
skupia w swoich rekach wiecej pieniedzy kolokwialnie pisząc niż
pozostała część spoleczeństw obu krajów. Pod wzgledem
społecznym w obu krajach kontrasty są większe niż w Europie.
Cywilizacyjnie i infrastrukturalnie oba kraje nie odstają od Unii
Europejskiej. Chile ma doskonale rozwiniętą infrastrukture drogową.
Argentyna troche mniej ale nie ma problemu z poruszaniem się autem
po kraju. Oba państwa mają doskonałą komunkację autobusową. Tym
środkiem lokomocji można dostać się wszędzie i to w dośc
luksusowaych warunkach. Próbowaliśmy podejrzeć i zaobserwowac
zwyczaje latynosów. No cóż, żyją zupelnie inaczej niż nawet u
nas w południowej Europie. Tradycją u jednych i drugich są
rodzinne czy też towarzyskie biesiady w restauracjach bardzo późnym
popołudniem lub wieczorem które trwają do północy. I nasze
spostrzeżenie: wegetarianie mieliby problemy z przeżyciem zwłaszcza
na prowincji poza stolicami obu krajów. I w Argentynie i w Chile
podstawowym skłądnikiem jedzenia jest mięso występujące pod
różnymi postaciami. Od empanadas czyli pieczonych pierogów
wypełnionych wołowiną lub kurczakiem poprzez chilijską Chorillanę
a na stekach kończąc
(Chorillana
jest kultowym chilijskim, pochodzącym z portowego Valparaiso. Składa
się dużej ilości frytek, karmelizowanej cebuli, plastrów wołowiny
i jajka – najczęściej sadzonego, rzadziej jajecznicy.
Chorrilliana
jest tradycyjnie podawana dla par lub dla 3-4 osobowych grup. Po
zamówieniu, na stół wjeżdża ogromny talerz, z górą frytek,
cięta wołowiną, kiełbaskami w plasterkach cebulą i jajeczną
koroną).A steki wiadomo.... klasyczny stek to ok. 0,5 kg wołowiny w
doskonałym wydaniu. Dla jednej osoby to dośc duży posiłek jeżeli
uwzglednimy do niego dodatki. I w Argentynie i w Chile mają pyszne
słodkości , ciasteczka i przepyszne lemoniady (Argentyna) czy
drinki (Chile) które doskonale gaszą pragnienie. A pragnienie daje
się we znaki, jeżeli funkcjonuje się w klimacie gdzie temperatura
sięga 39 stopni (36 stopni na zewnątrz wyswietlało się w
autobusie o godzinie 10 rano).
Jezeli
chodzi o ludzi , to wspominamy ich bardzo sympatycznie, nie było
zadnego problemu zwłaszcza gdy mówiliśmy, że jesteśmy z Polski
(„ Si si Polonia „ mowili kiwajac głowami, choć nie wszyscy
mieli pojęcie gdzie ta Polonia jest)
Polityka
klimatyczna w Ameryce Południowej właściwie nie istnieje. Jezdża
czym się da i samochodów wcale nie jest mniej niż w Europie.
Zauważyliśmy, ze w dużych miastach (Buenos Aires , Santiago de
Chile) nie ma korków. A to dlatego, że w jednym i w drugim mieście
(a zwłaszcza w Buenos Aires) są bardzo szerokie ulice (niektóre
mają nawet po osiem pasów ruchu w jedną stronę) W związku z tym
podróżowanie po obu miastach jest mało dokuczliwe.
Jezeli
chodzi o mieszkańców obu państw Chilijczycy są bardziej
jednorodni. Sa to potomkowie dawnych kolonizatorów hiszpańskich lub
pomieszani z indianskimi mieszkancami tej części świata. Z tym ,że
w Patagonii chilijskiej mieszka spora grupa potomków imigrantów
z... Chorwacji. Jeden z naszych przewodników po Parku Narodowym
Torres del Paine nazywał się nie inaczej jak Humberto Cvjetkovic. Z
rozmowy z nim , dowiedzieliśmy, się, że ma w Chorwacji rodzinę. W
Argentynie ta rożnorodnośc rasowa i antropologiczna jest większa.
Mamy tu Argentyńczyków i Argentynki o kruczoczarnych włosach i
jasnej cerze, jak i cerze bardziej śniadej. Na ulicach widzimy
potomków Niemców, Włochów, i oczywiście Hiszpanów. W Ushuaia
obsługiwała nas kelnerka która na moje pytanie czy jest
argentynska Niemką odpowiedziała twierdząco. Generalnie turysta w
obu państwach ma się dobrze, jest stosunkowo bezpiecznie, policji
na ulicach Buenos i Santiago widzielismy o wiele więcej niż u nas w
Warszawie. Co więcej, w Buenos pani policjantka potrafila zatrzymac
radiowoz na ulicy , zatrabic na nas gdy szlismy ja z aparatem
fotograficznym na szyji i osterzec nas, żeby ten aparat nie nosic
zbyt ostentacyjnie albowiem może zdarzyć się próba kradzieży.
Podsumowując , wrażenia nasze z tej wyprawy są baaaardzo
pozytywne, zabralismy stamtąd dużo fajnych wrazeń i wspomnień.
I
na koniec chciałbym podziękować mojej wspaniałej małżonce za
pomoc, pomysły i wsparcie w organizacji tej podróży.